Drodzy rodzice, czy nie przydałby się Wam bajkowy bohater, o którym moglibyście porozmawiać z Waszymi dziećmi, który mógłby towarzyszyć im w rozwiązywaniu ich problemów, do którego przygód moglibyście się odnieść, który pojawiłby się rano w Waszej kuchni i zagadnął do Waszych pociech: „Cześć dzieciaki, co jecie? Biegnę na plac targowy po marchewkę i jabłka, a potem opowiem Wam, kogo spotkałem wczoraj w bibliotece”?

Zapomnijcie na chwilę o tym, ile macie lat, wróćcie do miejsc, które pamiętacie z dzieciństwa, do miłych chwil, które chcielibyście przeżyć jeszcze raz i posłuchajcie następującej historii:

Jak większość przyszłych dyplomowanych reżyserów, chciałem nakręcić ambitny, silnie oddziałujący film o trudnych sprawach tego świata. Chcąc w ciszy zastanowić się nad tematem godnym mojego najważniejszego studenckiego filmu, położyłem się po południu na kanapie… Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Jakież było moje zdziwienie, gdy przez wizjer zobaczyłem żółtą, kudłatą postać, której mordka przypominała pysk ni to krowy, ni to smoka, a z głowy zamiast uszu wyrastały kwiatki.
 

Obok niecodziennego gościa stała kolorowa hulajnoga. Pomyślałem, że to jakieś dziecko z sąsiedztwa przebrało się, żeby mi zrobić psikusa. Otworzyłem drzwi i sięgnąłem do kieszeni po cukierki, które mam zawsze przygotowane na taką okazję. Tym razem jednak zamiast głośnych przejawów radości usłyszałem ciche: „Wolałbym owocek”. Jak się okazało, do mojego skromnego krakowskiego mieszkania zawitał ni mniej, ni więcej, tylko sam władca Planety Warzyw i Owoców − Zdrowolubek.

Tak właśnie powstał pomysł na mój film dyplomowy „Zdrowolubek Junior XIII”.